Archiwum zawiera opis wydarzeń i zdjęcia sprzed kilku lat
Kiełpino
Zdjęcia autorstwa Karola Serdakowskiego
Rzecko
Zdjęcia autorstwa Karola Serdakowskiego
Zdjęcia autorstwa Andrzeja Potapskiego
Kaplica w Kiełpinie nie jest miejscem zwyczajnym. Mieszkańcy zdążyli przywyknąć do tego, że mieści się w jednym z największych w miejscowości budynków. Jej wystrój i częste odwiedziny myśliwych też nie robią większego wrażenia na mieszkańcach. Niewielu przyjezdnych wie jednak, że tutaj można dwa razy w roku uzyskać odpust zupełny. W te listopadowe dni (jest rok 2006) czyli w Świętego Huberta i 11 listopada mieszkańcy gromadzą się przed ołtarzem.
Myśliwi z Koła łowieckiego DRAWA jako wotum dziękczynne ofiarowali konfesjonał. Była okazja do wspólnego zdjęcia.
Została też poświęcona nowa zakrystia. Zachowane sklepienie i podparta słupem belka stropowa nadaje pomieszczeniu ciekawy charakter.
Uroczysta procesja i błogosławieństwo.
Latem 2006 roku bruk został przykryty warstwą asfaltu
Nie tylko mieszkańcy okolicznych miejscowości ale i goście z najdalszych stron województwa zazdroszczą mieszkańcom Kiełpina kultywowania tradycji i zachowania zwyczajów przywiezionych na te ziemie z rodzinnych stron. W wielu miejscach obchodzi się dni miasta lecz rzadko jest to połączone z dożynkami, podziękowaniem za dobre plony Panu Bogu i dobre gospodarowanie władzom samorządowym.Obchody Dni Kiełpina (20 sierpnia 2006 r.) rozpoczęto uroczystą Mszą Świętą podczas której Gospodarze Dożynek złożyli dary z chleba i owoców. Ozdobę polowego ołtarza stanowiły piękne wieńce będące chlubą mieszkańców.
W czasie uroczystego rozpoczęcia dożynek, przedstawiciele władz powiatu i gminy usłyszeli podziękowania za nową asfaltową drogę i bardzo dobrą wodę z nowego wodociągu. Zespół ludowy oprócz pieśni zaśpiewał kilka zwrotek ułożonych specjalnie na tę okazję. Były pochwały ale i cięte przyśpiewki, których jak się okazało, obawiają się nawet wojewódzcy urzędnicy.
Duże zainteresowanie wzbudziła wystawa materiałów historycznych i zdjęć z powojennych dziejów wsi. Staraniem Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Drawieńskiej zostało wydane opracowanie “Dwie wsie sołectwa Kiełpino”. W dołączonej prezentacji multimedialnej znalazły się materiały z wystawy. Szkoda, że nie ma tam zdjęć, które wzbudziły największe zainteresowanie a przedstawiają tych, których pamiętają jeszcze żyjący.
Odżyły stare kontakty, mogłem porozmawiać z kolegami ze szkoły i zweryfikować pewne fakty. Wiem teraz dokładnie, że brama wjazdowa została rozebrana w 1972 roku a cmentarz rodziny von Marvitz wcale nie został rozkradziony przez kamieniarzy ale “oprzątnięty” na polecenie Gromadzkiej Rady Narodowej w Suliszewie.
Warto przyjrzeć się bliżej dożynkowemu wieńcowi, któremu w tym roku nadano formę dzwonu. Miałem zaszczyt zobaczyć ostatnie chwile pracy nad jego wykończeniem. Wygląda imponująco. Jego żakardowa powierzchnia została misternie upleciona z tysięcy kłosów zboża i wymagała wielu godzin żmudnej pracy. Autorki tego dzieła panie Ewa Biniecka, Sylwia Kaczor, Karolina Dworzańska, Kasia Chmielewska, Ewa Wolniak, Wiesława Felisiak, Kamila Kic, Aneta Skoczylas, Henryka Klamecka, Janina Stanik, Alicja Pluskota i Bożena Stokłuska były jak co roku dzielnie wspomagane przez panów Jerzego Dworzańskiego i Zenona Wolniaka.Panie pytane o najpiękniejszy wieniec w ich karierze wspominają ten, który wygrywał konkursy dwa lata temu, pojechał do ośrodka Prezydenta RP w Spale i tam pozostał.
Kiełpino i Rzecko łączą szczególne więzi. Większość mieszkańców Kiełpina jest zatrudnionych w Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej w Rzecku. Naturalną rzeczą zatem jest udział mieszkańców we wspólnych dożynkach, które odbyły się 27 sierpnia 2005 r.
Niewątpliwą ozdobą dożynek w Kiełpinie i Rzecku były te piękne wieńce. Ten z Kiełpina wzbudził zainteresowanie prasy. Ukazało się kilka wywiadów z autorami tego pięknego i osobliwego dzieła. Pomysł żeby uczcić w ten sposób pamięć o Janie Pawle II i dwa tygodnie ciężkiej pracy ośmiu osób przyniosły nadspodziewane efekty.
Oprócz wspaniałej zabawy organizatorzy przygotowali wiele atrakcji. W konkurencji zbijania palet oprócz panów, wykonujących tę czynność zawodowo, udział wzięły także panie. Najważniejsza konkurencja odbywa się w systemie pucharowym. Wbicie 5 gwoździ w drewniane kloce nie jest wcale łatwą sprawą, zwłaszcza gdy przeciwnicy potrafią zrobić to kilkoma uderzeniami.
Kolorytu całej imprezie dodawał także zaproszony z Holandii chór męski.
Zapisane w 2004 roku
Wędrówkę po współczesnym Kiełpinie zacznę od historii, która wydarzyła się kilka lat temu. Po miejscowości chodziła strudzona grupa turystów z Niemiec szukając swego miejsca zakwaterowania. Jakie było ich zdziwienie gdy dowiedzieli się, że powinni pojechać do Kiełpina pod Koszalinem.
Wjeżdżając do Kiełpina od północy można spostrzec najnowsze budynki postawione kilkanaście lat temu. Pola leżące bliżej lasu, nie uprawiane od pewnego czasu, w znacznej części porosły młodymi brzozami. Dalej po lewej można zobaczyć dobrze utrzymany budynek dawnej szkoły podstawowej a później świetlicy. Kilka metrów dalej podobno stała brama wjazdowa do miejscowości, rozebrana tuż po wojnie.
W centrum wioski, kilka domów i wśród nich tartak. Dwa sklepy konkurujące ze sobą do późnych godzin wieczornych i stara stodoła obok. Trudno zauważyć otulony drzewami krzyż odnowiony podczas ostatnich misji parafialnych.
Po lewej widoczny z daleka budynek, w którym mieści się kaplica, tuż za nią rozlatujący się dworek w kształcie podkowy. Widoczna z daleka zabudowa szachulcowa ledwo trzyma więźbę dachu i komicznie wyglądającą tabliczkę “obiekt zabytkowy”. Idąc dalej natrafimy na pierwszy z kilku dębów “pomników przyrody”. Jego stan jest opłakany gdyż obeschło mu sporo konarów. Dalej budynek o podobnej konstrukcji ścian jak we dworku lecz zadbany.
Zanim trafimy “na górkę”, mijamy leśniczówkę. Drewniany budynek został postawiony stosunkowo niedawno. Zadbany przez gospodarzy z widoczną dla uważnego przechodnia tabliczką “… wyróżniony w konkursie Złota Wiecha w 1999r.”
“Na górkę” trzeba zboczyć, ale warto. To tutaj znajdują się ogrody z najpiękniejszymi daliami.
Idąc prosto trafimy w lipową aleję. Puste miejsca w szpalerze wskazują gdzie były olbrzymie dęby. Pamiętam gdy było ich pięć. Teraz pozostał tylko jeden i suchy pień po drugim. Na środkowym zdjęciu widać stary wiąz opisywany w przewodnikach.
Zwiedzanie kończymy przed torami kolejowymi. Kiedyś był tutaj dworzec kolejowy i składnica drewna. Pociągi kursowały trzy razy dziennie. Teraz wszystko zarosło trawą.