Najbliższe otoczenie Kiełpina kiedyś znałem jak własną kieszeń, teraz gdy bywam tutaj rzadko, poznaję je od nowa. Zapraszam do obejrzenia relacji z tych wypadów.
Jest mroźny listopadowy poranek 2006 roku. Słoneczko wesoło świeci do okna więc wstaję z nadzieją, że uda mi się uchwycić w obiektywie ostatnie tej jesieni kolory. Tym razem idę w kierunku zachodnim. Jeszcze przed wejściem do lasu spostrzegam puste miejsce po wyciętych drzewach. Całe szczęście, że nie wycięto tutaj wszystkich dorodnych a tylko niewielką ich część. Jak się dowiaduje następnego dnia to nowa strategia działania leśników dążących do minimalizacji strat na uprawach. Im dalej zagłębiam się w las tym pojawia się więcej wspomnień i kolorów na liściach. Wieje cichy wietrzyk, wkoło ani żywej duszy.
Jedno ze znaczonych drzew zostało wycięte. Resztki wieży powoli wracają do natury a ja przypominam sobie, że gdzieś powinienem mieć ujęcia z czasów jej wspaniałości a także panoramę Kiełpina z jej szczytu.
Wychodzę na łąki. Las wdziera się na nie coraz dalej. Natura też nie oszczędza nieużywanego torowiska kolejowego. Wprawdzie niektórzy powtarzają plotki o możliwości ponownego uruchomienia połączeń ale kto by w to wierzył.
Jeszcze tylko rzut okiem na pięknie przebarwione liście dębów i wracam do domu. Postanawiam po powrocie odszukać zdjęcia wykonane wiosną kilka lat temu.
listopad 2006